Jarosław Szymanek, Jacek Zaleśny (red.), Studia Politologiczne vol. 23: „Problemy polityki wyznaniowej”, Warszawa 2012

sp vol. 23Stosunki wyznaniowe, obejmujące w sumie bardzo wiele, bardzo rozmaitych elementów, m.in. indywidualną wolność sumienia i wyznania, instytucjonalne relacje między państwem a związkami konfesyjnymi czy wreszcie znacznie szerszy i pojemniejszy projekt światopoglądowego zaangażowania się państwa podług wzorca państwa wyznaniowego, neutralnego albo ideokratycznego to z pewnością stały punkt w refleksji nad państwem i polityką tout court. Od zawsze przecież państwo zajmowało jakieś stanowisko względem kwestii wyznaniowych, przy czym zawsze, a w każdym razie prawie zawsze, stanowisko to wywoływało polityczne reperkusje. Przyjęcie albo modelu państwa wyznaniowego, w którym sacrum profanum stykają się ze sobą zgodnie ze starą ideą sojuszu tronu z ołtarzem, albo alternatywnego modelu państwa świeckiego, w którym istnieje wyraźna linia demarkacyjna między państwem a kościołem wywołuje – ze zrozumiałych powodów – spory i polemiki. Nośność kwestii konfesyjnych ma przy tym, jak się zdaje, kilka przyczyn. Pierwszą jest występująca od niemal zawsze wyjątkowo duża polityzacja kościoła i religii w ogóle. Drugą jest widoczna gołym okiem alternatywność pewnych ujęć modelowych, które promują krańcowo odmienne rozwiązania (vide państwo laickie i państwo wyznaniowe). Trzecią jest ogólna waga czynnika religijnego, postrzeganego jako niezwykle relewantny faktor polityczny, współwyznaczający tożsamość tak człowieka, jak i grup społecznych, w których on funkcjonuje. To ostatnie może mieć bardzo różne przyczyny, np. historyczną rolę religii czy określonego kościoła, socjologiczną dominację jednej grupy wyznaniowej albo – w wariancie krańcowo odmiennym – wyjątkowo duży pluralizm religijny. Czwartą przyczyną nośności, a zarazem delikatności materii wyznaniowej, jest jej pewnego rodzaju „pograniczny” charakter. Chodzi o to, że problemy, które ostatecznie w jakimś przynajmniej stopniu definiują koncepcję ładu konfesyjnego nie są wcale metodologicznie jednoznaczne. Mieszają się tutaj elementy stricte religijne z elementami filozoficznymi, prawnymi, światopoglądowymi, moralnymi, etycznymi czy w końcu – last but not least – politycznymi. Wreszcie ostatnim, piątym powodem wyjątkowo dużej wrażliwości materii wyznaniowej jest jej rozbicie na różne podmioty, tj. jednostkę (indywidualna wolność religijna) i kolektyw (wolność realizowana w ramach związków wyznaniowych). Wszystko to sprawia, że trudno jest też mówić o jednym schemacie w myśleniu o sprawach, w jakimś przynajmniej sensie dotykających kwestii wyznaniowych. Przyjęcie perspektywy jednostki nie musi bowiem oznaczać aprobaty tych samych pomysłów i koncepcji w odniesieniu do kolektywu i vice versa. Dodatkowo wielość koncepcji filozoficznych, światopoglądowych i politycznych nakłada się na rozmaite ich warianty w zależności od tego czy na problematykę religijną patrzymy przez pryzmat praw jednostki, czy też przez pryzmat kościołów i innych związków wyznaniowych czy też może przez pryzmat ogólnych prawideł bądź to politycznych, bądź też prawnych. Każde z tych ujęć może przecież przynosić inne rozwiązania i generować inne poglądy. Co więcej, częstokroć – w imię osiągnięcia zadowalającego wszystkich kompromisu – przyjmuje się ostatecznie koncepcje kompilujące różne warianty modelowe, często wręcz eklektyczne, co tym bardziej wywołuje dyskusje, prowadząc niekiedy do jeszcze bardziej ostrych sporów politycznych, argumentowanych brakiem jednej, koherentnej wizji stosunków wyznaniowych, a co za tym idzie zadawalaniem się rozwiązaniami połowicznymi, nadmiernie heterogenicznymi, często postrzeganymi jako nazbyt ambiwalentne. Na to wszystko nakłada się jeszcze praktyka, która nie tylko weryfikuje przyjęte rozwiązania, ale także falsyfikuje niektóre z nich, co z kolei wywołuje protesty i presję na respektowanie przyjętych zasad i reguł, a w skrajnych przypadkach doprowadzając w ogóle do podważania rudymentarnych założeń ładu konfesyjnego w państwie, co ponownie otwiera dyskusję nad dobrze znanymi już tematami. Wielokrotnie mamy też do czynienia z sytuacjami podważania czy innego rodzaju kwestionowania ustalonych reguł światopoglądowych, uznawanych bądź to za nadmiernie restrykcyjnie, bądź też za zbytnio rozrzedzone, pozbawione kośćca aksjologicznego czy wręcz religijnego. Innym jeszcze razem uznaje się, że to właśnie praktyka, niezależnie od tego w którym kierunku idzie, i czy potwierdza politycznie, a często i prawnie określoną koncepcję ładu światopoglądowego czy też jej przeczy, jest ostatecznym, ale też i najważniejszym sprawdzianem przyjętych rozstrzygnięć, ponieważ stosunki wyznaniowe są zawsze „żywe” i nie można ich zamknąć w prostych, abstrakcyjnych schematach. Nie trzeba przy tym specjalnie udowadniać, że stosunki wyznaniowe wpisane są, i to bardzo mocno, w polityczne spory i polemiki. Sporność kwestii konfesyjnych, z jednej strony, z drugiej ich niekwestionowana doniosłość sprawiają, że są one zawsze postrzegane jako niemalże z definicji polityczne. Potwierdza to również historia, która zawsze mieszała ze sobą sacrum profanum, czyniąc jedno narzędziem drugiego, a w konsekwencji wywołując efekt swoistego współistnienia. We wszelkiego rodzaju dyskusjach o państwie i o polityce nie da się więc uniknąć tematów wyznaniowych; są one elementarnym czynnikiem dyskursu publicznego, w którym różne racje i kontrracje mają swoje miejsce, a ostatecznie przyjęte rozstrzygnięcia są z reguły wypadkową rozmaitych ujęć, stanowiąc najczęściej jakąś postać kompromisu politycznego. Doświadczenie przy tym uczy, że sam ten kompromis bywa przedmiotem niejednolitej oceny, co kwestie wyznaniowe czyni perpetuum mobile wszelkich politycznych rozważań.

Ta sama polityczna natura kwestii wyznaniowych czy – szerzej rzecz ujmując światopoglądowych – sprawia, że są one często nazywane po prostu polityką wyznaniową. O ile przy tym pojęcie polityki wyznaniowej jeszcze jakiś czas temu było często używane, a niekiedy wręcz nadużywane, o tyle obecnie jest ono raczej skrzętnie omijane i traktowane jako co najmniej niewłaściwe czy też niestosowne. Można nawet powiedzieć, że w pewnym momencie nabrało ono pejoratywnego wydźwięku, a to przede wszystkim stąd, że „polityka wyznaniowa” była jedną z polityk realizowanych w ustroju państwa socjalistycznego. Kres państwowości socjalistycznej miał więc, ipso facto, położyć kres polityki wyznaniowej, z definicji ocenianej negatywnie, a przede wszystkim postrzeganej jako polityka wroga kościołowi i w ogóle zjawisku religii i religijności. Tymczasem polityka wyznaniowa nie zawiera w sobie żadnego negatywnego wydźwięku czy innego źle ocenianego, krytycznego znaczenia. Jest po prostu jedną z polityk jaką państwo, niezależnie od formacji i czasu historycznego w jakim istnieje, realizuje określając swój stosunek do danego zagadnienia i podejmując stosowne do tego rozstrzygnięcia. Rozstrzygnięcia te właśnie dlatego, że są przeprowadzone przez państwo mają charakter polityczny. Jeśli więc dotykają one rozległej dziedziny wyznaniowej, a ta nigdy dla państwa nie była przecież obojętna, są polityką wyznaniową niezależnie od tego, jaką polityczną linię prezentują.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Abstrakty, Pozostałe pozycje i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.